w czasie inflacji cena złota wzrosła o 100
W efekcie, jesienią żółty kruszec zanotował kwartalny wzrost na poziomie 11,1%. RYNEK ZŁOTA NA ŚWIECIE Podsumowując cały miniony rok, w oparciu o dane WGC za pierwsze trzy kwartały, można się spodziewać, że globalny popyt na złoto wyniósł 4100-4200 ton. Byłby to wynik na poziomie zbliżonym do roku 2010.
Podobnie było w 2020 roku, kiedy to m.in. przez obawy związane z wybuchem pandemii koronawirusa cena złota wzrosła o ok. 30% w ciągu raptem pół roku. Dodajmy jednak, że był to czas rekordowych obniżek stóp procentowych i ogromnego dodruku pieniądza, w którym świetnie radziły sobie również inne aktywa, przede wszystkim akcje.
Nawet 2500 dolarów. Inni analitycy są jeszcze bardziej pozytywnie nastawieni do złota. Prognozują cenę na poziomie 2500 dol. do końca przyszłego roku — to o ponad 25 proc. więcej niż obecne poziomy. — Mój cel to 2500 dolarów pod koniec 2024 r. Wynika to głównie z faktu, że siły spowolnienia gospodarczego mogą zacząć
Przewidziało ją również w latach 2000-2005, kiedy jego cena gwałtownie wzrosła, podobnie jak w latach 2008-2011. Z początkiem 2018 r. cena złota zaczęła się ponownie budzić, co przenosi nas do obecnego i przyszłego roku, kiedy – zdaniem Morrisa – powinna nadejść kolejna większa fala inflacji.
Dla porównaniu Bank Czech ma rezerwy złota na poziomie 12 ton, Węgrzy zgromadzili 94,5 tony, a Słowacja 31,7 ton. Według statystyki zgromadzonych przez World Gold Council polskie rezerwy złota dają nam 13.miejsce w Europie, przy uwzględnieniu rezerw Europejskiego Banku Centralnego. Najwięcej kruszcu – bo aż 3,4 tys. ton – mają
nonton film love lesson sub indo filmapik.
Większość indeksów giełdowych na całym świecie odzyskała w całości lub w części, niektóre nawet ustanowiły ostatnie rekordy. Przyczyną, która nas sprowadza, są prognozy ogólnego wzrostu PKB między krajami, w tym szczepionki, szybsze ożywienie, poprawa stosunków handlowych między krajami i tak dalej długa lista. Czy jednak przestało przynosić zyski i czy to już czas na inwestowanie w złoto? Jedną z najpopularniejszych podstaw dotyczących złota, jakie mam, jest to to dobra ucieczka przed inflacją. Chociaż ograniczenia istniały, wielu inwestorów i menedżerów tworzyło teorię na temat przyszłej przyszłej inflacji i wyjaśniało wzrost cen złota. Niektórzy nadal go bronią, chociaż stracił ponad 10% swoich szczytów. Czy się mylą, czy jest to zjawisko, które zajmie więcej czasu? Tak czy inaczej, posiadanie asa w rękawie nigdy nie jest złym pomysłem, i widzieliśmy ruchy w kierunku złota ze strony inwestorów, których wszyscy znamy, a nawet tych, którzy nigdy by w nie zainwestowali. Wskaźnik1 Inwestowanie w złoto, problem względności2 Złoto i Co się stanie, gdy cena złota zostanie skorygowana o inflację? Złote wnioski z inflacją3 Masa monetarna Jaką rolę rozwijasz, aby inwestować w złoto? Stosunek złota do bazy Wnioski dotyczące złota z bazą monetarną4 Ostateczne wnioski dotyczące tego, czy inwestowanie w złoto jest dobrą opcją Inwestowanie w złoto, problem względności Wiele razy słyszałem, jak wiele osób kojarzy złoto z inflacją. Niektórzy ludzie obwiniają swoje zachowanie rynkiem. Są tacy, którzy bronią tego, że złoto zachowuje się wbrew wycenie indeksu dolarowego. Podsumowując, chociaż wcale tak nie jest, prawda jest taka, że wszyscy ci ludzie, których słyszałem, mieli rację i nie w tym samym czasie. Jedyny wniosek, jaki mogę osobiście wyciągnąć, jest taki wszystkie opisane wcześniej scenariusze zbiegają się w tym samym czasie. Tak więc złoto w okresach niepewności, kryzysu lub inflacji ma tendencję (ale nie zawsze) do zmiany ceny. Cytat, który będzie przedmiotem zainteresowania tym metalem ze strony inwestorów, instytucji i banków. Aby to zrobić, zobaczymy główne czynniki, które mogą wpływać na twoją cenę. Przed umieszczeniem wykresu złota chciałem nadać priorytet inflacji w Stanach Zjednoczonych. Jak widać, mamy kilka istotnych aspektów. Ta kolejna numeracja ma o tobie pamiętać. Deflacja. Żółte pudełko. Dekady lat 20. i 30. W tym okresie możemy obserwować, jak pojawiła się deflacja. Inflacja większa niż 10%. Zielone pudełka. Mamy 3 okresy. Podkreślenie okresów od początku i końca lat o najwyższych szczytach. Inflacja poniżej 5%. Mamy trzy wielkie doliny. Pierwsza z nich należy do punktu pierwszego, czyli deflacji. Co się stanie, gdy cena złota zostanie skorygowana o inflację? Z powodu inflacji ceny wszystkich aktywów rosną w długim okresie. Złoto nie jest wyjątkiem i właśnie z tego powodu powyższy wykres został skorygowany o inflację. To znaczy, jaką wartość miałaby w przeszłości uncja złota w stosunku do dzisiejszej wartości dolara. Gdybyśmy teraz spojrzeli na normalny wykres złota (nie wyeksponowany, aby nie przesycić), zobaczylibyśmy jego dużą przeszacowanie. Zamierzamy ocenić najważniejsze punkty na ten temat. Okresy inflacyjne. W okresach poprzedzających bankructwo systemu uzgodnionego w Bretton Woods, złoto wykazuje spadek swojej wartości wewnętrznej, gdy występowała inflacja. Jednak, W gospodarczym systemie zmiennych kursów wymiany inflacja koreluje ze wzrostem wartości złota. Należy również dodać, że system Bretton Woods został złamany przez duże drukowanie dolarów na finansowanie wojny w Wietnamie. W następstwie żądań Francji i Wielkiej Brytanii, aby zamienić swoje rezerwy dolarowe na złoto i zmniejszyły rezerwy złota w USA Kontekst, czyli wszystko, różnił się od obecnego. Okresy deflacyjne. W tych okresach złoto zyskało na wartości. Jednak po kryzysie finansowym wywołanym upadkiem banku Lehman Brothers nastąpił krótki okres, w którym pojawiła się deflacja i złoto zyskało na wartości. Jednak przyczyna tego wzrostu jest bardziej uzasadniona, że był on motywowany kryzysem gospodarczym i dużą nieufnością do systemu bankowego, niż samą deflacją. Okresy umiarkowanej inflacji. Po pęknięciu bańki internetowej złoto radziło sobie dobrze, jednak nie radziło sobie dobrze w poprzednich latach. Prawdopodobnie ten powód może być motywowany poszukiwaniem złota jako bezpiecznej przystani. Złote wnioski z inflacją Jeśli cena złota procentowo wzrośnie powyżej inflacji, opłaca się w nie inwestować (to stwierdzenie „pęsetą”!). Chociaż prawdą jest, że samo schronienie jest dobre na dłuższą metę, aspiracje inwestora mogą nie być tak odległe w czasie. Dlatego inwestowanie w złoto w okresach silnych zmian jest dobrą opcją. Jeśli również wyczuwasz, kiedy te zmiany będą miały miejsce i zainwestujesz wcześniej, zwroty, które można uzyskać, są wysoce satysfakcjonujące. Wniosek jest taki, że w obliczu okresów silnej inflacji złoto może być dobrym schronieniem. Ponadto kontekst, w jakim znajduje się gospodarka światowa, sprzyja jej większemu zainteresowaniu. W tym momencie Nie mamy do czynienia ze scenariuszami wysokiej inflacji, ale mamy do czynienia z nieprzewidywalną sytuacją gospodarczą dotyczącą ostatecznych skutków istniejącego problemu. Podobne artykuł:Stosunek złota do srebra Masa monetarna Jaką rolę rozwijasz, aby inwestować w złoto? Podaż pieniądza, w makroekonomii, to cała ilość pieniędzy dostępna na zakup towarów, usług lub papierów wartościowych. Uzyskuje się go poprzez dodanie gotówki do rąk publicznych bez wchodzenia do banków (rachunki i monety) i rezerw bankowych. Suma tych dwóch rzeczy to podstawa pieniężna (porozmawiamy później). Baza monetarna pomnożona przez mnożnik pieniężny to masa monetarna. Na pierwszym wykresie zobaczysz, jak bardzo wzrosła Msza Monetarna. W styczniu 2020 roku było to 15 biliona dolarów, obecnie liczba ta wzrosła do 3 biliona dolarów. Masa monetarna w dolarach wzrosła w 3 roku o 8 biliona, czyli o 2020%! Opierając się na relacji do inflacji, polityka monetarystyczna utrzymuje, że istnieje związek między ilością pieniądza w obiegu a cenami w gospodarce. Z drugiej strony teoria keynesowska mówi, że nie ma związku między inflacją a podażą pieniądza, zwłaszcza gdy gospodarka rośnie. Więc próbując dowiedzieć się czegoś innego, spójrzmy na związek z bazą pieniężną. Stosunek złota do bazy monetarnej Dane uzyskano z Możemy zobaczyć, jak baza walutowa uległa znacznemu powiększeniu. Głównie w wyniku polityki „pieniędzy z helikoptera”. Kiedy widzisz ten wykres, wiesz, że trudno jest tak długo kontynuować bez zmian. A może widziano jeszcze bardziej dziwne rzeczy. Z tego powodu, gdyby nie nastąpił wzrost cen i nie udało się znaleźć wielu informacji na temat relacji złota z inflacją, być może poszukiwanie związku z bazą monetarną nie byłoby tak daleko idące. (Pamiętając, że nie możemy narysować związku między inflacją a bazą monetarną, jak argumentował Keynes). Poniższy wykres powinien być bardziej pouczający. Pokazuje nam stosunek złota do bazy monetarnej. Wykres uzyskany z Można wyróżnić kilka punktów: Jak widać, duże drukowanie pieniędzy spowodowało spadek wskaźnika znacznie między 1960 a 1970 (z powodu wojny w Wietnamie, jak omówiono wcześniej). Inflacja wpłynęła na cenę złota w kolejnych latach, ale Niepewność napędzała i dalej pomogła we wzroście jego cenyosiągając bardzo duże, wysokie szczyty współczynnika. (Musiałbyś pomnożyć x10 i więcej aktualną cenę złota, aby otrzymać współczynnik 5, tak jak został osiągnięty). Wzrost bazy monetarnej od czasu kryzysu finansowego wywołał (i wymknął się spod kontroli) niespotykany wcześniej spadek współczynnika. Na razie sprzedaj im wyższy stosunek złota do bazy monetarnej, tym bardziej jest to opłacalne. W ten sam sposób inwestując w złoto, im niższy wskaźnik, tym większe korzyści przyniesie w przyszłości. Wnioski dotyczące złota z bazą monetarną Tylko w przypadku przeszacowania złota z obecnych poziomów w celu dopasowania do istniejącej bazy monetarnej, ścieżka wzrostu, jaką miałby, byłaby większa niż 100%. Gdyby wskaźnik zmierzał do 1, albo z powodu obawy przed inflacją, silnych kryzysów, którym towarzyszą chwile niepewności itp., Znaleźlibyśmy się przed scenariuszem dewaluacji złota. Jest to paradoksalne, ponieważ jego cena ostatnio osiągnęła najwyższy poziom w historii, podobnie jak baza monetarna. Ostateczne wnioski dotyczące tego, czy inwestowanie w złoto jest dobrą opcją Nie ma jednego modelu pomiaru, który pozwoliłby określić dokładny czas inwestycji w złoto. Jednak udało nam się odkryć, jak to zrobić inflacja, baza monetarna i wpływ kryzysu w. Krótko mówiąc, cały kontekst. Ponadto gospodarka zachowuje się behawioralnie i dobry inwestor powinien teraz zadać sobie pytanie, gdzie jesteśmy. Również, że jest to najbardziej prawdopodobne. Treść artykułu jest zgodna z naszymi zasadami etyka redakcyjna. Aby zgłosić błąd, kliknij być zainteresowany
Popyt na ten kruszec nadal na wysokim poziomie Kurs złota notował niedawno najwyższe od 4 miesięcy wartości. Według danych Światowej Rady Złota pierwszy kwartał 2021 roku był kolejnym gorącym okresem dla złota inwestycyjnego – jego sprzedaż detaliczna wzrosła o 36 procent rok do roku, z 250,5 do 339,5 tony. Największy rynek na świecie, Chiny, zanotował aż 133 procentowy wzrost. W USA z kolei sprzedano 77 procent więcej złotego kruszcu niż w tym samym okresie w roku ubiegłym, a na Starym Kontynencie sprzedaż wyniosła 65 ton, co oznacza wynik znacznie powyżej średniej z ostatnich 5 lat. A co będzie dalej? Niektórzy analitycy prognozują, że do 2030 roku cena złota może nawet przekroczyć 8 000 USD. A co się działo w Polsce? Padały rekordy – Mennica Skarbowa, największy w Polsce dealer złota inwestycyjnego, sprzedała w ciągu pierwszych trzech miesięcy tego roku 840 kg złota w porównaniu do 530 kg w analogicznym okresie roku ubiegłego. Według raportu „In Gold we Trust 2021” w perspektywie 9 lat złoto może podrożeć nawet o ponad 200 procent. Wszystko między innymi przez, a może dzięki, postępującej budżetowej nonszalancji wielu państw, działaniom banków centralnych, coraz większej korelacji między polityką fiskalną a pieniężną, a także narastającym napięciom między Zachodem a Wschodem. Analitycy prognozują, że uncja złota w 2030 roku może kosztować 4 800 USD, choć równie możliwy jest scenariusz, w którym cena przekroczy 8 000 USD. Wszystko zależy od inflacji, która już teraz napędza popyt na królewski metal. – Ubiegły kwartał w Polsce był rekordowy – historyczne obroty obserwowaliśmy w marcu, gdy kurs złota notował korektę – to specyfika rodzimych inwestorów, którzy kupują złoto w momencie wychodzenia jego kursu z chwilowego dołka. Warto podkreślić, że przez pierwsze trzy miesiące tego roku sprzedaliśmy tyle złota, co w całym 2019 roku, i o 59% więcej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. Największym powodzeniem wśród naszych klientów cieszył się Australijski Kangur – jego sprzedaż wzrosła o 179 procent rok do roku. Wszystko przez dostępność produktu, który właściwie cały czas jest w sprzedaży. W przypadku uncjowych sztabek sprzedaż wzrosła o 63 procent w porównaniu do roku ubiegłego. Czynnikiem stymulującym zwiększone zainteresowanie monetami są ich ceny – nie zmieniły się one tak bardzo jak ceny sztabek, których producenci korzystając z zainteresowania kupujących podnieśli swoje marże. To wszystko świadczy o tym, jak bardzo rynek kształtowany jest przez popyt. Cena w ostatnim czasie nieznacznie rosła, ale moim zdaniem jeszcze w tym roku znów przekroczy pułap 2000 USD za uncję. – podsumowuje Jarosław Żołędowski Prezes Mennicy Skarbowej. Będący obecnie w trendzie bocznym kurs złota, notował niedawno najwyższe od 4 miesięcy wartości. Powód? Większość czynników, które zadecydowały o historycznych maksimach, jakich świadkami byliśmy jeszcze 9 miesięcy temu, jest nadal obecna. Presja inflacyjna i słabnący dolar cały czas spędzają sen z powiek inwestorom. Sytuacja polityczna na arenie międzynarodowej – rosnące tarcia między Białorusią a resztą świata czy kolejna odsłona konfliktu izraelsko-pakistańskiego – także sprzyja kolejnym zwyżkom na królewskim metalu. Obecnie wystarczy zaledwie iskra, by windować cenę złota do kolejnych maksimów.
Czy warto kupić dolary za polskie złote oraz inne główne waluty w 2022 r.? Fot. Pixabay Wiele osób zastanawia się, czy warto kupić dolary na 2022 r., gdy polski złoty tanieje w dobie kryzysu za naszą granicą i w samej Polsce. Już wcześniej mieliśmy do czynienia z coraz wyższą inflacją w świecie dolara, ale także w świecie polskiego złotego. Wielu ekspertów co do tego nie ma żadnych wątpliwości i uważa dolara amerykańskiego za bardziej stabilną walutę aniżeli polski złoty. Z drugiej strony to nie polski złoty jest drukowany w ogromnych ilościach i to nie polski złoty jest oprocentowany 1,75 proc. W celu zrozumienia odpowiedzi na pytanie, czy warto kupić dolary w 2022 r., musimy spojrzeć szerzej na kurs dolara aniżeli tylko i wyłącznie przez pryzmat kursu dolara do polskiego złotego. Obecnie dolar amerykański tak jak GBP, EUR i CHF, a nawet juan chiński drastycznie drożeje do polskiego złotego. W kilka dni cena dolara wzrosła o 25 groszy z 4,25 zł do 4,5 zł. Jednak im dłuższy i silniejszy kryzys za naszą granicą i w samej Polsce tym dolar oraz inne silne waluty będzie nabierał na wartości. W konsekwencji kurs dolara może wynieść 5 zł. To oznacza, że kurs dolara do złotego może wzrosnąć o jeszcze 50 groszy. Wtedy będzie opłacało się sprzedać dolary, jeżeli kryzys przejdzie. Jeżeli kryzys nie przejdzie, to dolar dalej będzie hiper drogi. Do odpowiedzenia sobie na pytanie, czy warto kupić dolary, przeczytaj poniższy tekst, aby mieć wiedzę, która jest przydatna w wielu sytuacjach, w których zadasz sobie pytanie, czy warto kupić dolary. Czy warto kupić dolary w 2022 roku?Czy warto kupić dolary za złote i franki?Zdjęcie: czy warto kupić dolary w 2022 r. na podstawie danych historycznych wartości dolara do franka szwajcarskiegoW takim razie czy warto kupić dolary w 2022 r. za polskie złote?Czy warto kupić dolary za złotówki?Czy warto kupić dolary za inne waluty? Kurs dolara amerykańskiego do franka szwajcarskiego w 2001 r. wyniósł tylko 0,56 centów amerykańskich za jednego franka szwajcarskiego. Oczywiście w kantorach otrzymalibyśmy znacznie mniej USD za CHF aniżeli 0,56 USD. Dzisiaj jeden frank szwajcarski już nie kosztuje 0,56 dolara, a za 1 CHF otrzymamy aż 1 dolara, jednak jeszcze przed kilkoma dniami USD CHF wynosił 0,96 CHF. Czytaj więcej: Kurs dolara forum – dyskusja, opinie, pytania – cena dolara w 2022 r. prognozy kursu dolara forum To oznacza, że wartość szwajcarskiej waluty w stosunku do dolara amerykańskiego wzrosła o 100 proc. w 20 lat. Jeżeli komuś jest mały wzrost wartości CHF do USD na poziomie 100 proc. w 20 lat to na pewno wzrost wartości franka szwajcarskiego do dolara amerykańskiego na poziomie 200 proc. bardziej zaświeci oczy. Czy warto kupić dolary za złote i franki? W 1985 r. kurs CHF PLN wynosił tylko 0,36 centów (USD). To oznacza, że od tego czasu pomijając oprocentowania bazowe tych walut, omijając w obliczeniach oprocentowanie w bankach osoba, która od 1985 r. trzymałaby 1 000 franków szwajcarskich, dzisiaj mogłaby je wymienić na 1 000 dolarów. Gdyby ta sama osoba wymieniła w 1985 r. 1 000 franków, po ówczesnym kursie CHF USD na dolary otrzymałaby tylko 360 dolarów. Oczywiste jest, że gdyby wtedy ktoś prognozował, że taki mały kraj jak Szwajcaria na pewno nie jest dobrym krajem, a złym krajem porównując go do Stanów Zjednoczonych i na 100 proc. nie opłaca się trzymać pieniędzy we frankach, a na pewno opłaca się kupić za te franki dolary amerykańskie. Dzisiaj widzimy, że „teoretycznie” Szwajcarzy wzbogacili się 3-krotnie w stosunku do posiadaczy dolarów — pomijając wszystkie inne czynniki. Czytaj więcej: W jakiej walucie trzymać oszczędności 2022? Którą walutę kupić w 2022? W tym punkcie warto podkreślić, że na pewno nie opłaca się trzymać pieniędzy w pieniądzach mimo tego, że jedna waluta względem drugiej waluty może podrożeć w 36 lat nawet o 200 proc., czyli do 300 proc. swojej początkowej wartości. Dlatego, że na świecie istnieje coś takiego jak inflacja. Mimo to, że akurat w przypadku rosnącej wartości franka szwajcarskiego do dolara amerykańskiego, który może zostać nazwany spektakularnym wzrostem wartości jednej waluty względem drugiej waluty na poziomie 200 proc. w skali 36 lat. Zdjęcie: czy warto kupić dolary w 2022 r. na podstawie danych historycznych wartości dolara do franka szwajcarskiego Czy warto kupić dolary w 2022 r. za inne waluty? CHFUSD Wykres od TradingView Na ten problem trzeba spojrzeć szerzej. Mimo że 200 proc. w 36 lat może się wydawać dużo, to jeżeli weźmiemy pod uwagę cenę złota. Cena 1 uncji złota od 1986 r. wzrosła do 600 proc. swojej wartości. Cena 1 uncji złota od 1985 r. do 2020 r. wzrosła prawie do 700 proc. swojej początkowej wartości. Na wartość dolara amerykańskiego można spojrzeć jeszcze szerzej. Otóż od 2000 r. płaca minimalna w Polsce wzrosła z 700 zł do 3 010 zł, czyli o 330 proc. do 430 proc. swojej początkowej wartości – za rok płaca minimalna wyniesie 3,5 tys. zł. Długo można by wymieniać podobne przykłady. Więcej informacji: Kiedy euro jest najdroższe? Jak to sprawdzić Jedno jest pewne. Biorąc pod uwagę tylko wartość nominalną dolara amerykańskiego w stosunku do franka szwajcarskiego to na pewno bardziej opłacało się trzymać swoje pieniądze we franku szwajcarskim aniżeli w dolarze amerykańskim tym bardziej jeżeli oprocentowanie tych walut nie zmieniało się znacznie na korzyść dolara w sytuacji zwrotu z inwestycji trzymanych pieniędzy w pieniądzach na kontach oszczędnościowych. W takim razie czy warto kupić dolary w 2022 r. za polskie złote? Czy istnieje możliwość, aby kurs dolara amerykańskiego tracił tak mocno na wartości przez następne 20 lat tak jak do wartości franka szwajcarskiego? Odpowiedź brzmi oczywiście, że tak, ale w trochę inny sposób. Co więcej. W rzeczywistości w ciągu ostatnich 30 lat totalnie nie opłacało się trzymać pieniędzy w dolarach amerykańskich, biorąc pod uwagę wybór pomiędzy złotówką a dolarem. Przecież w 2000 r. miliony Polaków na rękę zarabiało 400 zł. To oznacza, że za miesięczną wypłatę w 2000 r. można było tylko kupić 83,5 dolara amerykańskiego. Czy warto kupić dolary za złotówki? Trudno w to uwierzyć, ale w 2000 r. miliony Polaków pracowało za 83,5 dolara miesięcznie. Dzisiaj miliony Polaków pracuje za 2 400 zł. Tyle w 2022 r. wynosi minimalna płaca na rękę w Polsce. W 2022 r. miliony Polaków pracujących za minimalną stawkę może kupić 600 dolarów. To oznacza, że osoba, która za swoją płacę minimalną z 2000 r. kupiłaby, dolarów amerykańskich tak jak dzisiaj tłumaczy to Polakom setki „ekspertów walutowych” to za jeden ówczesny miesiąc pracy mogłaby kupić 83 dolary. Więcej informacji: Kiedy najlepiej wymienić euro na złotówki? Kiedy sprzedawać euro? Gdyby ta sama osoba wyciągnęłaby te 83 dolary po 21 latach spod poduszki, to dalej miałaby 83 dolary, czyli tyle ile dzisiaj zarabia pracownik na płacy minimalnej w Polsce przez 3 dni pracy. Powtarzam jeszcze raz. W 2000 r. Polak na płacy minimalnej musiał pracować od poniedziałku do piątku przez cały miesiąc, aby kupić sobie 83 dolary za całą wypłatę. Dzisiaj. Na 83 dolary pracownik w Polsce na płacy minimalnej musi pracować tylko 3 dni. Oczywiście w 2000 r. w Polsce za 100 dolarów można było kupić w miarę dużo w porównaniu do dzisiaj, ponieważ ceny były znacznie niższe. Raczej każdy zdaje sobie z tego sprawę, że dzisiaj jedne duże zakupy w markecie kosztują 100 dolarów. Jednak to już jest następna odnoga tematu, która oczywiście jest bardzo ważna i składa się na odpowiedź na pytanie, czy warto kupić dolary w 2022 r., jednak ten temat rozwinę innym razem. Do odpowiedzi na pytanie, czy warto kupić dolary w 2022 r., można odpowiedzieć sobie samemu na przykładzie franka szwajcarskiego i słabnącego wobec niego kursu dolara amerykańskiego. Czy warto kupić dolary za inne waluty? Dosłownie w ten sam sposób powinno się użyć przykładu ze złotem, a także z proporcjami, w jakich można kupić dolary amerykańskie za wypłaty w Polsce na przestrzeni lat. Dolar amerykański ani nie obronił się przed frankiem szwajcarskim, ani przed ceną złota, a nawet przed rosnącymi płacami w Polsce. Podsumowując, już wiemy, że nie opłaca się trzymać pieniędzy w dolarach amerykańskich jako inwestycja. Jednak nie tylko dolar jest poddawany inflacji i utracie wartości. Pieniędzy w pieniądzach raczej nigdy się nie trzyma przez dłuższy czas, ponieważ oprocentowanie w bankach zawsze było niższe niż inflacja a co tu dopiero marzyć o zarobieniu ponad inflację. Trzymanie pieniędzy w dolarach, opłaca się wtedy gdy waluta drastycznie traci wartość. Jednak nie mamy do czynienia z takowym procesem. Więcej wiadomości: Co z dolarem w najbliższym czasie? Wielki wzrost i powrót w 150 dni – dlaczego dolar tanieje? Nie ma nawet wskaźników, które wskazywałyby, aby Polska waluta miała podzielić los liry tureckiej. Na sam koniec warto zapamiętać, że jeżeli chodzi o wartość pieniądza i jego bezpieczeństwo nigdy nie możemy być na 100 proc. pewni zarobku ani utrzymania wartości naszych pieniędzy. Jednak są metody, które pozwalają na wprowadzenie pewnych furtek bezpieczeństwa. Taką furtką jest dywersyfikacja, czyli lokowanie swoich pieniędzy w wiele źródeł naraz, czyli niewkładanie swoich wszystkich jajeczek do jednego koszyczka, bo jak koszyczek spadnie, to się wszystkie jajeczka pobiją. Dla przykładu podam osobę, która stała się właścicielem jednego miliona złotych. Jeżeli takowa osoba będzie trzymać jeden milion złotych w złotówkach to obecnie jeżeli banki dostosują swoje oprocentowania do oprocentowania bazowego, w Polsce 5,25 proc. to może nasz inwestor otrzymywałby z banku 2 proc. w skali roku. Więcej pomysłów na temat czy warto kupić USD: kurs dolara prognozy 2022 EUR PLN 2022 r. Ile wyniesie kurs dolara? Tym sposobem za trzymanie jednego miliona złotych otrzymamy tylko 15 tys. zł rocznie. W warunkach inflacji 10 proc. takowy milion złotych traci na wartości 85 tys. zł rocznie. W ten sposób biedniejemy z roku na rok w bardzo szybkim tempie. Jednak gdyby milion złotych podzielić na 4 części. Pierwsza część to mieszkanie za 400 tys. zł, które można wynajmować i zarabiać na wynajmie. Z pierwszej części zarobimy około 5 proc. rocznie z rosnącej wartości mieszkania, czyli 20 tys. zł rocznie. Plus zysk z wynajmu mieszkania około 2 000 zł miesięcznie, czyli 24 tys. zł rocznie. Pozostałe pieniądze w wysokości 300 tys. zł można podzielić na kupno akcji giełdowych, które płacą dywidendę, najlepiej kupić akcje gdy akcje są tanie – będziesz zarabiać, lub tracić z wartości akcji oraz z dywidendy. 300 tys. zł przeznaczone na akcje przeznaczyłbym na 4 różne spółki. Pozostałe 300 tys. zł z miliona podzieliłbym na pół i za 150 tys. zł kupił sztabki złota, ale dopiero gdy złoto trochę staniało. Za pozostałe 150 tys. zł bawiłbym się w wymianę walut. Czy dolar będzie się umacniał? Proces powtarzałbym i dzięki temu zarabiał tak jak jest opisane w artykule jak zarabiać w walutach także jak zarabiać i jak kupować dolary amerykańskie: Jak zarabiać na częstej wymianie walut Dla mnie odpowiedź na pytanie, czy warto kupić dolary w 2022 r., jest oczywista. Dolarów nigdy w ciągu ostatnich 30 latach nie opłacało się kupować, ponieważ istnieje coś takiego jak inflacja i wzrost wartości innych aktywów, a także zarobków w innych krajach, czyli tych, w których dolar amerykański nie jest główną walutą. Oczywiście w sytuacjach kryzysowych można kupić dolarów, ale w takiej sytuacji warto się zastanowić, co jest dla mnie lepsze. Czy warto kupić USD za 400 tys. zł, czy apartament? Czy warto kupić USD za 300 tys. zł, czy 4 rodzaje akcji giełdowych? Czy warto kupić dolary za 150 tys. zł, czy sztabki złota? Czy warto kupić dolary za 150 tys. zł, czy kupować i sprzedawać waluty zarabiając na kursach? Czy najlepsze dla mnie będzie kupić za mój jedyny milion złotych dolarów amerykańskich i trzymać je w banku na zero procent w czasach szalejącej światowej inflacji, czy też jeden milion złotych rozłożyć i wprowadzić dywersyfikację ryzyka i kupić apartament za 400 tys. zł, którego cena będzie rosła i będę zarabiał z wynajmu mieszkania, dodatkowo kupić 4 rodzaje akcji giełdowych za 300 tys. zł, a na sam koniec za 150 tys. zł kupić prawdziwego złota, następnie za pozostałe 150 tys. zł bawić się w kupno i sprzedaż walut zarabiając na wahaniach kursów fizycznych walut posiadając nad tym pełną kontrolę.
Jak chyba każdy mężczyzna lubię dobrze zjeść, przy czym najważniejszym posiłkiem dnia jest dla mnie obiad składający się z dwóch dań: smacznej zupy i drugiego dania – koniecznie mięsnego z ziemniakami purée, 3 surówkami i kompotem. Około półtora roku temu tzw. danie dnia w lokalu, w którym często się stołowałem, kosztowało 13 złotych. Jednak około roku temu cena tego zestawu wzrosła do kwoty 15 złotych. Wówczas podszedłem do tej podwyżki ze zrozumieniem, no bo przecież obiad ten jest naprawdę pyszny i dlatego też wart jest swej ceny. Minęło ledwie kilka miesięcy i ten sam obiad kosztował już 16 złotych. W sumie to niby tylko złotówka, ale zaczęło mnie to już powoli denerwować. Jednak zupełnie się już zdenerwowałem, kiedy cena tego zestawu obiadowego wzrosła do 18 złotych, przy czym właściciel lokalu (którego zresztą bardzo lubię) powiedział mi po cichu, że ta cena też zbyt długo się nie utrzyma. ( Inflacja co robić ?) Postanowiłem więc zmienić lokal na konkurencyjny. Okazało się jednak, że problem ten jest jednak wszędzie ten sam. W innym lokalu, który od czasu do czasu odwiedzałem, nie tak dawno danie dnia kosztowało 15 złotych, krótko potem – 16 zł, a obecnie kosztuje 19 złotych. Oprócz tego jednak zauważyłem, że kiedy obiad kosztował tam 15 złotych to w zestawie miałem zarówno 2 dania jak też i kompot w cenie, gdy tymczasem obecnie – kiedy obiad kosztuje tam już 19 złotych to nie zawiera on już kompotu w cenie. Innymi słowy – płacę więcej, a dostaję mniej. Nie jest jednak tak, że właściciele tych lokali „zmówili” się i wspólnie podwyższyli ceny, lecz problem tkwi zupełnie gdzie indziej – mamy mocno zwyżkującą inflację. Niestety rządzący zdają się tego nie dostrzegać, gdy tymczasem winna jest temu inflacja, która ostatnio uderzyła z ogromną siłą w portfele Polaków. Już prawie pół roku temu – w 26. odcinku mojego bloga pt. „Jak przygotować się do nadchodzącego kryzysu finansowego?” (czytaj tutaj) – pisałem, że obecnie jesteśmy u progu kolejnego światowego kryzysu finansowego, a przynajmniej dużego spowolnienia gospodarczego, co nieuchronnie spowoduje spore zmiany w naszym życiu. Zauważyłem wówczas, że w rzeczywistości tak naprawdę mamy do czynienia ze znacznie wyższą inflacją niż podają oficjalne dane. Okazało się, że niestety się nie pomyliłem. Czym jest inflacja Czym zatem jest inflacja? Otóż inflacja jest to wzrost poziomu cen w gospodarce prowadzący do utraty wartości przez pieniądz. Współcześnie inflacja jest zjawiskiem dość często występującym, przy czym niewielki jej poziom jest akceptowalny dla gospodarki. Bardzo groźna dla ekonomii jest natomiast wysoka inflacja, która powoduje nasz pieniądz każdego dnia jest coraz mniej warty. Tak naprawdę jednak inflacja jest ukrytym podatkiem Państwa, które w sposób bardzo sprytny i niezauważalny „ograbia” swoich obywateli z posiadanych oszczędności i majątku, co wyjaśnię poniżej w treści tego artykułu. I tak przykładowo w Polsce w pod koniec lat 80-tych inflacja wynosiła 50% miesięcznie, skutkiem czego w latach 1989–1990 wystąpiła hiperinflacja, która osiągnęła poziom 1395 % , zaś Polacy byli „milionerami”, gdyż na co dzień posługiwali się takimi nominałami banknotów jak: zł, zł, zł, zł, zł i zł, zaś metalowe monety praktycznie zniknęły, nic nie były warte. Z kolei ostatnio, tj. w 2008r. w Zimbabwe roczna stopa inflacji wynosiła 2,2 miliona procent, skutkiem czego ludzie na taczkach i wózkach wozili pieniądze na zakup bochenka chleba. Jak wysoką naprawdę mamy obecnie inflację? Według Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) – inflacja w styczniu 2020 r. wyniosła aż 4,4 proc liczona na podstawie wskaźnika CPI. Jest to największy wzrost inflacji w Polsce od bardzo wielu lat – ostatnio wyższa była w grudniu 2011r. Obecnie mamy drugą najwyższą inflację – wyprzedzają nas tylko Węgry. Niestety, jest to jedynie tzw. oficjalna inflacja wynikająca ze specyficznej metodologii stosowanej przez GUS, która według mnie ma się nijak do inflacji rzeczywistej. Jak zatem jest obliczana oficjalna inflacja? Otóż – w największym skrócie – urząd ten stworzył tzw. koszyk inflacyjny, który jest zbiorem zawierającym ceny około 1500 różnego rodzaju usług i towarów pogrupowanych na poszczególne kategorie. Co konkretnie jest w tym koszyku to tak naprawdę nie wiemy, bo mogą w nim np. być ziemniaki (których cena wzrosła) i lokomotywy (których cena spadła), zaś GUS dokonuje sobie tylko znanych uśrednień. Inflacja oficjalna jest to zatem jedynie przyjęty wskaźnik. Tymczasem rzeczywista jest znacznie wyższa. I tak przykładowo, moja znajoma dojeżdżała codziennie do pracy i płaciła za bilet w jedną stronę 4 złote, zaś od miesiąca ten sam bilet kosztuje 6 zł, a zatem nastąpił wzrost o 50%. Jeszcze nie tak dawno kostka mojego ulubionego masła w pewnym sklepie kosztowała około 7 złotych, gdy tymczasem obecnie w tym samym sklepie muszę za nie zapłacić ponad 12 złotych, czyli o około 75 % więcej. Takich przykładów z ostatnich dni każdy z nas może podać mnóstwo. Czy zatem naprawdę jest to inflacja jedynie 4,4 %? Otóż moim zdaniem nie – w zależności od branży inflacja rzeczywista wynosi od kilku- do kilkudziesięciu procent. Bierna polityka Państwa wobec inflacji Nigdy nie byłem osobą, która przesadnie zwracała uwagę, czy jakiś towar w sklepie kosztuje parę groszy więcej, czy też mniej. Niemniej jednak w ostatnim czasie ogólna podwyżka cen jest faktem, którego nie da się zauważyć. Co więcej, nie mogą już tego przemilczeć rządzący, którzy już oficjalnie przyznają jej istnienie. Z kolei opozycja stara się w ten sposób coś ugrać na „nieszczęściu” rządzących przed najbliższymi wyborami i krzyczy wszem i wobec, że to ich wina. Tymczasem Prezes NBP stwierdził w zeszłym tygodniu, że ostatnie wzrosty inflacji są przejściowe, w 2021 nastąpi powrót inflacji w pobliżu 2,5 proc. Uważam, że stara się on jedynie uspokoić Polaków, gdyż inflacja wymknęła się spod kontroli. Co gorsze, Rada Polityki Pieniężnej – mimo oczywistej dla każdego inflacji – w sposób sztuczny utrzymuje rażąco niskie stopy procentowe, co powoduje, że wartość naszych pieniędzy z dnia na dzień gwałtownie topnieje. Nie chcę być „czarnym” prorokiem, ale moim zdaniem to dopiero początek „rozhulania” się inflacji w Polsce, która prawdopodobnie będzie lawinowo rosnąć. 6 powodów świadczących o nadchodzącym wzroście inflacji Uważam, że inflacja w najbliższym czasie (tj. w ciągu najbliższych kilku lub kilkunastu miesięcy) wzrośnie i to znacznie. Dziś przedstawiam Wam 6 powodów świadczących o rychłym wzroście inflacji w Polsce: 1) Państwo bezrefleksyjnie „drukuje” olbrzymie ilości pieniędzy na nigdy w nie spotykaną skalę Tak naprawdę jest to bezpośrednia przyczyna inflacji. Dodruk pieniędzy powoduje, że jest ich więcej w obrocie gospodarczym, a zatem ich wartość spada. Jakieś 2-3 lata temu za 50 złotych mogłeś w sklepie kupić zdecydowanie więcej niż dzisiaj. Dlaczego zatem Państwo drukuje tak olbrzymie ilości banknotów? Ano dlatego, że nadmiernie się zadłużyło, a zatem jest to celowa polityka finansowa, aby móc swoim wierzycielom oddać realnie mniej pieniędzy niż się pożyczyło. Przykładowo, cena 3-miesięcznych obligacji Skarbu Państwa (tzw. OTS0520) wynosi 100 zł za sztukę, natomiast oprocentowanie wynosi 1,5%. Tymczasem oficjalna inflacja (nie mówiąc już o realnej) powoduje, że Państwo Polskie realnie odda mniej pieniędzy niż pożyczyło, a zatem na tych obligacjach na pewno byś stracił. 2) Nadmierny wzrost kosztów pracy Uważam, że wzrost wynagrodzeń w gospodarstwie jest czymś pozytywnym, jeżeli jest on naturalny, tzn. wynagrodzenia rosną wraz z rozwojem gospodarczym kraju. Innymi słowy, pracownik mówi do pracodawcy: „Za zł nie będę u Ciebie pracował, bo tamta firma jest gotowa zapłacić mi zł”. Natomiast czymś, co zabija gospodarkę i powoduje sztuczny wzrost kosztów pracy jest administracyjnie narzucana pensja minimalna – zwłaszcza, jeśli odbiega ona od realiów i kosztów prowadzenia działalności gospodarczej. W ciągu ostatnich kilku lat pensja minimalna w każdym roku regularnie podwyższana była o 100, a potem o 150 zł (co mniej więcej odpowiadało realnemu wzrostowi gospodarczemu). W 2017r. minimalna pensja brutto wynosiła zł. Jednak przed ostatnimi wyborami politycy obiecali każdego roku coraz bardziej radykalne podwyżki. I tak: – w 2018r. minimalna pensja brutto wynosiła zł, a zatem wzrosła o 100 zł, czyli o 5%, – w 2019r. minimalna pensja brutto wynosiła zł, a zatem wzrosła o 150 zł, czyli o 7%, – w 2020r. minimalna pensja wynosi zł, a zatem wzrosła o 350 zł, czyli aż o 15%. – w 2021r. minimalna pensja ma wynosić zł, a zatem ma wzrosnąć o 400 zł, czyli aż o 15%. – w 2022r. minimalna pensja ma wynosić zł, a zatem ma wzrosnąć o zł, czyli aż o 33%. Tymczasem tak gwałtowny wzrost pensji minimalnej jedynie spowoduje: a) każdy najmniej wykwalifikowany pracownik zostanie zwolniony, jeżeli jego praca w sposób istotny nie będzie więcej warta niż koszt jego wynagrodzenia. Jeśli np. pracownik wyrobi dla pracodawcy pracę za zł, zaś koszt jego zatrudnienia wyniesie zł brutto to nie będzie się opłacać go zatrudniać, bo będzie przynosił on stratę (gdy tymczasem przy niższej pensji minimalnej, np. w wysokości 2000 zł pracodawcy się to opłacało). b) wzrośnie ZUS również dla najmniejszych firm, Proszę pamiętać, że podwyższenie pensji minimalnej powoduje wzrost kosztów prowadzenia firmy, co przecież zostanie przerzucone w cenie na konsumenta. c) pracownicy, którzy np. dzisiaj zarabiają zł będą żądali większych podwyżek. Jest to logiczne, że jeśli ktoś jest znacznie lepiej wykwalifikowany i zarabia dziś o 75 % więcej od pensji minimalnej to zażąda podwyżki np. do wysokości zł brutto w sytuacji, gdy ta pensja minimalna dla pracowników najsłabiej wykwalifikowanych dorówna do jego pensji. Spowoduje to oczywisty wzrost cen wszystkich towarów i usług. 3) Wzrost podatków Niestety Państwo po cichu kontynuuje wzrost podatków w Polsce. I tak przykładowo, jutro wzrasta o 12 groszy na litrze benzyny tzw. opłata paliwowa. Wzrost kosztów transportu powoduje zaś wzrost prawie wszystkich towarów i usług (koszt podróży autobusem, dowozu artykułów do sklepu, itp.). 4) Nadmierne rozdawnictwo socjalne Państwa, które trzeba z czegoś sfinansować I tak przykładowo – rok ma 12 miesięcy, dlatego trudno też zaakceptować coś takiego jak 13. emerytura czy renta. Dużo lepszym i tańszym (choć medialnie mniej spektakularnym) sposobem byłoby zwolnienie emerytur i rent z podatku. 5) Wzrost cen energii wywołany polityką klimatyczną UE W głównej mierze chodzi o wzrost kosztów energii elektrycznej, która przekłada się w praktyce na koszt wytworzenia każdej usługi i towaru. Rekompensaty wypłacane przez Państwo (które przecież pochodzą z podatków, a zatem i tak nas obciążają) nie są w stanie pokryć w całości tych kosztów. 6) Nadchodzący kryzys finansowy na świecie Wynika on z wielu powodów, w tym z jeszcze większego dodruku pieniędzy niż w Polsce, a także polityki finansowej prowadzonej przez banki. JAK BRONIĆ SIĘ PRZED INFLACJĄ Uważam, że nie możemy się dać pokonać inflacji. Dlatego też postanowiłem dziś wymienić Wam 10 sposobów, jak bronić się przed inflacją (lub ewentualnie zmniejszyć „stratę” nią wywołaną). Oto one: 1. Nie trzymaj biernie pieniędzy „w skarpecie” lub na nieoprocentowanym rachunku, ale zrób, aby na Ciebie „pracowały” Jest to najbardziej podstawowa reguła w czasach inflacji. Załóżmy, że trzymasz w domu np. zł, które oszczędziłeś swoją ciężką pracą. Powiedzmy, że mógłbyś dziś za nie kupisz 5 rowerów Twojej ulubionej marki. Jeżeli realna inflacja wyniesie kilkanaście procent to za nieco ponad rok kupisz za te pieniądze już tylko 4 rowery. Dlatego też nie trzymaj pieniędzy w gotówce lub na nieoprocentowanym rachunku, ale je mądrze „zainwestuj”, bo za rok za nie już mniej kupisz. 2. Jeżeli trzymasz pieniądze na nisko oprocentowanym rachunku oszczędnościowym lub lokacie terminowej to je stamtąd wycofaj i mądrze zainwestuj Dziś oprocentowanie w bankach jest śmiesznie niskie i coraz częściej wynosi poniżej 1 %. Innymi słowy, jeśli trzymasz pieniądze w banku na rachunku oszczędnościowym lub lokacie terminowej to realnie tracisz. Przykładowo, jeśli oprocentowanie w banku wynosi 1% i założysz lokatę na zł to po roku otrzymasz 100 zł odsetek. Od tego trzeba jednak odliczyć tzw. podatek Belki (19%), a zatem na rękę dostaniesz 81 zł odsetek. Tymczasem ceny przez ten rok poszły kilkukrotnie do góry, a zatem za te zł kupisz dużo mniej towarów niż byś kupił rok wcześniej za zł. 3. Kup złoto, jeżeli zamierzasz oszczędzać w perspektywie długoterminowej Od tysięcy lat złoto było i jest jedynym realnym miernikiem wartości pieniądza. Pamiętaj zatem, że na złocie nie zarobisz (np. odsetek tak jak na lokacie, czy też na obligacjach), ale też złoto ma inny cel. Otóż funkcją złota jest przechowywanie wartości zgromadzonego kapitału – i to w okresie długoterminowym. I tak przykładowo – w 1971r. cena 1 uncji złota w USA wynosiła 42 USD, zaś samochód średniej klasy można było kupić za około 400-500 USD, czyli za 10-12 uncji złota. Dziś taki samochód średniej klasy kosztuje około USD, co również odpowiada około 10-12 uncji złota. Po prostu spadła wartość pieniądza papierowego. Jeśli jednak chcesz kupić złoto jedynie krótkoterminowo (np. na kilka miesięcy, czy też na 1 rok) to pamiętaj, że w krótkim okresie czasu możesz na nim nawet stracić. Co do kwestii praktycznych to najpewniej i najtaniej wychodzą złote monety inwestycyjnymi (zwane bulionowymi). Polecam je kupić w nominale 1-uncjowym (31,1 gram) z jednej z 5 najbardziej renomowanych mennic świata, tj. (australijski Kangur, kanadyjski Liść klonowy, Krugerrand z Południowej Afryki, Wiedeńscy Filharmonicy z Austrii lub amerykański Orzeł). Można też kupić złote sztabki, lecz polecam jedynie w opakowaniach typu certipack od renomowanego dostawcy. Nadmieniam, że zaletą złota inwestycyjnego jest to, że jest zwolnione z podatku VAT. 4. Kup srebro lub inne metale szlachetne, jeżeli zamierzasz oszczędzać w perspektywie długoterminowej Srebro jest bliskim kuzynem złota, co oznacza, że z lekkim opóźnieniem podąża za złotem. Jego cechą jest jednak to, że tendencje wzrostowe (lub też spadkowe) są bardziej gwałtowne. Oznacza to, że jeśli np. w ciągu roku cena złota wzrośnie np. o 30 % to cena srebra może w tym samym czasie (ale nieco później) wzrosnąć np. o 75 %. Minusem tego metalu jest jedynie 23 % VAT, ale tylko jeśli kupujesz „nowe” od dealera. Srebro najlepiej również kupić w monetach bulionowych z tych samych mennic, co złoto. Niewątpliwą zaletą srebra jest to, że jest tanie – znacznie tańsze od złota (dziś uncja srebra kosztuje 16,5 USD za uncję), zaś jego cena jest niedoszacowana (a zatem ma bardzo duży potencjał wzrostu). Pozostałe metale szlachetne, które można wziąć pod uwagę to platyna i pallad. 5. Kup akcje, które wypłacają dywidendy, najlepiej na rynku surowców Dywidenda to pieniądze wypłacane właścicielom akcji danej spółki będąca częścią zysku wypracowanego prze tę spółkę. Jeśli zatem myślisz o akcjach nie w celach spekulacyjnych (tzn. tanio kupić i drogo sprzedać), ale jako o źródle stałego przychodu z dywidendy to właśnie teraz jest dobry moment na zakup akcji, ponieważ obecnie ceny na Giełdzie Papierów Wartościowych są niskie (a zatem tanio kupić akcje). 6. Jeżeli masz większe środki finansowe to kup nieruchomość, ale „mądrze” i nie na kredyt Aktualne ceny nieruchomości są rekordowe wysokie, a zatem moim zdaniem obecnie nie jest generalnie najlepszy okres do ich kupowania. Z powodu niskiego oprocentowania nie opłata się oszczędzać na lokatach, a zatem ceny na tym rynku szaleją na dotychczas niespotykaną skalę. Według mnie mamy w tej chwili do czynienia ze swoistym szczytem „bańki” na rynku nieruchomości – jeszcze większym niż wystąpił w 2008r. Nieprawdą jest – jak panuje powszechne przekonanie – iż rzekomo „Na nieruchomościach nigdy nie możesz stracić”. Owszem można i znam takie przykłady. Jeśli bowiem ktoś kupił nieruchomość na szczycie bańki, a sprzedał w czasie kryzysu (gdy ceny gwałtownie spadają) to mógł stracić. Jednak zawsze mogą trafić się okazje, nawet w czasie panowania drogich cen. Generalnie jednak w perspektywie długookresowej (tj. powyżej 10 lat) na nieruchomościach się zyskuje. Natomiast osobiście uważam, że najlepiej kupować nieruchomości w czasie kryzysu, gdy ich wartość znacznie spada, gdyż można wtedy je nabyć znacznie poniżej dotychczasowej wartości. Dlatego też warto zgromadzić teraz jak najwięcej oszczędności (gdy ich ceny są wysokie) i wstrzymać się z jakimikolwiek większymi zakupami, albowiem w wypadku kryzysu ceny towarów i usług spadają i często można trafić na niesamowite okazje. 7. Kup jakiś towar, który w Twojej ocenie przechowa swoją wartość lub nawet za jakiś czas będziesz mógł go sprzedać go drożej Uważam, że dziś najgorszym wariantem jest zwykłe przechowywanie pieniądza (w gotówce lub na nieoprocentowanym koncie), bo na tym wyłącznie stracisz. Dlatego też proponuję Ci, abyś uwolnił swoją kreatywność i sam pomyślał, jaki towar mógłbyś dziś kupić, który za jakiś czas sprzedałbyś z zyskiem (np. na Allegro, czy też Ebay-u). Weź jednak pod uwagę takie rzeczy, które mógłbyś łatwo przechować (tzn. niepsujące się i niezbyt dużych gabarytów). 8. Jeśli masz taką możliwość to spłać (lub przynajmniej nadpłać) swoje kredyty i nie zaciągaj nowych Dziś kredyty są nisko oprocentowane, ale nie ze względu na dobrze prosperującą gospodarkę, ale z powodu sztucznie zaniżonych przez Radę Polityki Pieniężnej stóp procentowych. Teoretycznie wydawać więc by się mogło, że warto teraz skorzystać z taniego kredytu. Osobiście radzę Ci jednak zachować właśnie teraz szczególną ostrożność, a szczególnie nie zaciągać kredytu wieloletniego (np. 20 czy też 30-letniego – jak to wiele osób obecnie czyni). Pamiętaj bowiem, że w Polsce (inaczej niż np. w niektórych stanach USA) banki narzucają na kredytobiorców zmienne oprocentowanie kredytu. Dlatego też może tak się zdarzyć, że w razie wybuchu kryzysu (który niewątpliwie nastąpi) odsetki od kredytu wzrosną z kilku procent np. do dwudziestu kilku (i np. zamiast raty zł miesięcznie będziesz musiał płacić zł). Jeśli zaś masz taką możliwość to spłać wcześniej (lub przynajmniej nadpłać) swoje kredyty i nie zaciągaj nowych. 9. Kup obligacje o wyższej rentowności, ale tylko takie, które mają wysokie oprocentowanie i/lub są indeksowane inflacją – i to znacznie powyżej jej oficjalnej stopy Obligacje Skarbu Państwa wydają się być bezpieczną „przystanią” w tych niepewnych finansowo czasach. Przecież są one gwarantowane przez państwo, a zatem wydają się pewne. Pamiętaj jednak, że w ciągu ostatnich 20 lat wiele państw po prostu zbankrutowało, a zatem przestało spłacać swoje zobowiązania (np. Argentyna, Grecja). Istnieje też niebezpieczeństwo (w przypadku Polski będące obecnie praktyką), że państwo nominalnie odda pożyczającym kapitał wraz z odsetkami, ale poprzez celowy dodruk pieniędzy sztucznie wywoła inflację po to, aby realnie oddać mniej. Jeśli zatem chciałbyś zainwestować w obligacje to ewentualnie kup obligacje o wyższej rentowności, ale tylko takie, które mają wysokie oprocentowanie i/lub są indeksowane inflacją – i to znacznie powyżej jej oficjalnej stopy. I tak przykładowo, obligacje 10-letnie (zwane EDO) obecnie płacą 2,70 % w pierwszym rocznym okresie odsetkowym (czyli na pewno w pierwszym roku stracisz, bo inflacja jest wyższa), zaś w kolejnych rocznych okresach odsetkowych: marża 1,50% + inflacja, z roczną kapitalizacją odsetek. Teoretycznie nie powinieneś na tym stracić, jeśli jednak realna (prawdziwa) inflacja jest wyższa niż 1,5 % od oficjalnej inflacji wg GUS to może tak się stać. 10. Inwestuj w siebie Inwestycja w siebie zawsze jest czymś najlepszym i zdecydowanie najbardziej Ci ją polecam. Pod tym pojęciem rozumiem pozyskanie nowej wiedzy lub umiejętności, które pomogą Ci uzyskiwać nowy większy dochód, zwłaszcza w tych niepewnych czasach. Może to być np. jakiś kurs czy też szkolenie, albo też nowy kierunek studiów w dobrym zawodzie. Jeżeli podoba Ci się idea niniejszego bloga to proszę o jego udostępnienie, polubienie lub skomentowanie – dzięki temu ma on szanse dotarcia do szerszego kręgu odbiorów, a być może wśród nich są osoby, które bardzo potrzebują zawartych w nim informacji. Polecam także zapisanie się na mojego Newslettera – wtedy nie umknie Ci żaden odcinek tego bloga, a także polubienie mnie na Facebook-u. Copyright © 20202021 Rafał Ganowski
w czasie inflacji cena złota wzrosła o 100